Norwegię kojarzymy z górzystą, lodową egzotyką, światem zupełnie odmiennym od naszego, mimo że – podobnie jak nasz – europejskim. Nie tylko odległa jest od Polski geograficznie (leży nawet dalej niż za morzem), lecz także znacznie różni się od naszego kraju – pochodzeniem języka, dziedzictwem kulturowym, obyczajowością codziennego życia i mentalnością ludzi. A jednak norwesko-polskich kontaktów historia odnotowała całkiem sporo – zbliżeń o zmiennym charakterze i nasileniu w poszczególnych epokach.
Średniowiecze
Niewykluczone, że pierwsze powiązania miały miejsce już tysiąc lat temu. Mówi się, choć sprawa nie jest pewna, że Świętosława (na Północy zwana Sygrydą), córka Mieszka I, została żoną duńsko-norweskiego króla Swena Widłobrodego. Możliwe też, że wcześniej ta dumna, energiczna kobieta o silnej woli była małżonką szwedzkiego króla Eryka Zwycięzcy. Pod koniec X w. władca Norwegii Olaf I Tryggvason w walce z Duńczykami szukał sprzymierzeńca między innymi w osobie polskiego króla Bolesława Chrobrego.
Z całą pewnością norwescy wikingowie sporadycznie docierali do znanej wikińskiej osady na wyspie Wolin – Jomsborga.
W wieku XII i XIII Polska stopniowo odsuwała się od brzegów Bałtyku, dlatego też związki z Danią, a zwłaszcza Norwegią znacznie osłabły. W XIV i XV stuleciu Norwegia, podporządkowana politycznie Danii, straciła na znaczeniu; w Polsce mało kto wiedział o tym odległym kraju skandynawskim. Polski skandynawista Kazimierz Śląski zauważał przed laty, że „kontakty z Norwegią dokonywały się niemal wyłącznie za pośrednictwem miast Hanzy (tj. bałtyckiego związku kupieckiego – B. P.), toteż brak wyraźnych śladów bezpośrednich powiązań kulturalnych z tym krajem. W oświeconych kręgach islandzko-norweskich dysponowano wprawdzie pewnym zasobem wiadomości o Polsce, skoro potrafiono ją wyodrębnić z ogólnego pojęcia ludów wendyjskich”.
Renesans i barok
W XVI w. umocnił się w Norwegii protestantyzm, przez co do odmienności kulturowych i odległości geograficznej doszły różnice wyznaniowe – Polska pomimo przykładnej wówczas tolerancji religijnej pozostała jednak katolicka.
W XVII stuleciu doszło do zawarcia licznych związków Polski z Danią (np. w okresie potopu szwedzkiego), ale o norweskiej „kolonii” tego państwa mało kto wiedział i słyszał. Prawdopodobnie statki gdańskie z polskim zbożem docierały także do norweskich portów, szczególnie do Bergen. Nie obyło się też bez sporadycznych powiązań kulturowych.
W XVII w. na skandynawskiej Północy, także w Norwegii, upowszechnił się polsk, żwawy „taniec polski”, wykonywany często z kielichem wina w ręku. Wydaje się zarazem, w Polsce w tych czasach nikt raczej nie interesował się piękną, ale surową ziemią norweską.
Wiek XIX
Okres romantyzmu w całej Europie przyniósł falę odrodzenia świadomości narodowej, Polska i Norwegia nie były tu wyjątkami. W Norwegii w latach 20. i 30. XIX wieku orędownikiem sprawy polskiej był wielki poeta, znany z przejmującej liryki, Henryk Wergeland. W jednym ze swych artykułów pisał, że „żadne wydarzenie zagraniczne nie zyskało tak silnego i czystego oddźwięku w naszych pismach, jak polska walka o wolność”. Uważał nawet, że „Europa upadła wraz z Polską. Nadzieja ludzkości ulotniła się z ostatnim tchem polskiego bohatera”. Myślał przede wszystkim o tych, co walczyli i ginęli w powstaniu listopadowym. Wergeland tłumaczył na norweski polskie pieśni patriotyczne. W poemacie Wyzwolenie Europy z czcią wspominał Tadeusza Kościuszkę, Henryka Dąbrowskiego, a także dowódców powstania listopadowego – Chłopickiego, Skrzyneckiego i Dwernickiego.
Inny norweski romantyk, Johan Sebastian Welhaven, stworzył niezwykle popularny poemat, oparty na polskich motywach – Republikanie.
Może nie tak często, ale zdarzały się też bezpośrednie polsko-norweskie kontakty kulturalne. Znany norweski skrzypek Ole Bull występował w Warszawie w 1841 i w 1847 r., zawsze gorąco przyjmowany przez polską publiczność.
W okresie powstania styczniowego w 1863 r. większość gazet norweskich (jak np. Aftenbladet, Dagbladet, Morgenbladet) otwarcie sympatyzowały z polskim ruchem narodowowyzwoleńczym, wspierając nasze wysiłki niepodległościowe. Na przykład w kwietniu 1863 r. w jednym z teatrów Chrystianii (dzisiejsze Oslo) odbyło się spotkanie solidarnościowe na rzecz walczących z Rosją Polaków, podczas którego wznoszono gromkie okrzyki „Niech żyje Polska” (Leve Polen). Wspomniany skrzypek Ole Buli poświęcił Polsce jedną ze swych przepięknych kompozycji, Polacca Guerriera.
Po upadku powstania styczniowego zjawił się wśród emigrantów w Norwegii Józef Waligórski, który m.in. zbudował kanał wodny w Moss. Drukarz i wydawca osiadły w Chrystianii (Oslo), Adam Stefen Dzwonkowski, tłumaczył na norweski m.in. poezję Mickiewicza.
W 1889 r. w środowisku międzynarodowej cyganerii artystycznej w Berlinie pojawił się wybitny zwolennik i twórca literackiego modernizmu – Stanisław Przybyszewski. Szybko nawiązał kontakty z zadomowionym tutaj wybitnym rzeźbiarzem Gustavem Vigelandem (interesującym się polską kulturą, a sztuką w szczególności) oraz ze znanym norweskim malarzem i grafikiem Edwardem Munchem. To właśnie Przybyszewski dojrzał w nich twórców o wymiarach europejskich, a w swoich dokonaniach artystycznych wykraczających poza epokę (tak pisał np. w swojej pracy Dzieło Edwarda Muncha). Przybyszewski jedną ze swych książek, Dzieci Szatana, poświęcił właśnie Munchowi. Polski publicysta cenił artystyczne nowatorstwo i znajomość ludzkiej psychiki przejawiającą się w rzeźbach Vigelanda. W jednym z listów pisał o nim, że jest „najgenialniejszym rzeźbiarzem od czasów Michała Anioła”.
Przybyszewski w kręgach berlińskiej cyganerii poznał urodziwą norweską pianistkę, córkę lekarza, emancypantkę z przekonań – Dagny Juel. Od przyjaźni doszło do prawdziwej miłości, niestety, tragicznie zakończonej. O losach polskiego „satanisty” i norweskiej „zbłąkanej gwiazdy” ciekawie opowiada wydana przed laty powieść Ewy Kossak Dagny Przybyszewska, a także nakręcony w 1977 r. polsko-norweski film Dagny.
Wspomniany Munch malował portret „Stacha”, jak Przybyszewskiego zazwyczaj nazywano, a także jego ukochanej Dagny.