Owoce i warzywa
Świeże warzywa w Norwegii są niemal na wagę złota. W razie potrzeby najlepiej je kupować w dzielnicach Oslo zamieszkałych przez inne narodowości, zwłaszcza wokół Graland, gdzie ceny są najniższe w całym kraju.
Ziemniaki, podobnie jak u nas, pojawiają się niemal w każdym norweskim posiłku, można je uznać za podstawowy artykuł spożywczy kuchni norweskiej. W restauracjach gotowane lub pieczone ziemniaki podaje się do każdego dania, a zamówione frytki są na ogół dwa razy większe – i o wiele droższe – niż w innych krajach Europy. Do innych warzyw, które często goszczą na norweskich stołach, należy ogórek (kal) i rzepa (kalrot). Uprawiane w Norwegii marchewka, karpiel (rzepa szwedzka), kalafior i brokuły często widnieją w menu restauracyjnym.
Chociaż wegetarianizm nie święci w Norwegii triumfów, niemal w każdej restauracji można dostać dania wegetariańskie, choćby omlet z serem i cebulą czy makaron z sosem śmietankowym. W Oslo i innych dużych miastach znajdują się modne, a przy tym niedrogie kawiarnie w stylu europejskim, oferujące duży wybór ciekawych i niedrogich dań, w tym pomysłowe potrawy wegetariańskie. W porze lunchu na ogół można znaleźć coś niedrogiego w cenie 60- 100 nkr.
Owoce uprawia się głównie w okolicach Hardangerfjordu – truskawki, śliwki, wiśnie, jabłka i inne. Jagody nieczęsto spotyka się w odmianach hodowlanych, ponieważ dzikie rosną w ogromnych ilościach w lasach, górach, tundrze i na bagnach. Należą do nich poziomki (ville jordbaer), żurawiny (tyttebaer), czarne porzeczki (solbaer), czerwone porzeczki (rips), borówki (blabaer), maliny (bringbaeer) i najdroższe ze wszystkich jagód maliny moroszki (moltebaer).
Jagody, doskonałe na smaczne przekąski i dżemy, mogą zbierać wszyscy. Ograniczenia stosuje się tylko do moroszki, która rośnie w bagnistych rejonach Nordlandii, Troms i Finnmark. Może je nałożyć właściciel prywatnych posiadłości; na publicznych terenach w Finnmark wolno je zbierać tylko mieszkańcom okręgu. Poza tym zbieranie w ogólnodostępnych miejscach nie jest limitowane.
NAPOJE
Jeżeli Norwegia ma jakiś napój narodowy, zapewne jest nim kawa, pita w tak dużych ilościach, że można się tylko zastanawiać, w jaki sposób ci ludzie zachowują spokój z takimi dawkami kofeiny we krwi. Kawa pojawiła się w Norwegii w połowie XVIII w., a popularna stała się dopiero 100 lat później, kiedy zaczęły ją pijać klasy wyższe. Obecnie króluje jako napój uniwersalny. Większość Norwegów pije czarną, mocną kawę, ale nikogo nie dziwią cudzoziemcy dodający do niej mleko i cukier. W przeciwieństwie do Islandii, gdzie kawa cieszy się podobną popularnością, w Norwegii jest ona droga, a za dolewkę trzeba płacić. W ciastkarniach i restauracjach samoobsługowych mała filiżanka kawy kosztuje ok. 14 nkr, a dolewka 6-10 nkr.
W całym kraju można dostać różne rodzaje herbaty, ale nie cieszy się ona takim wzięciem, jak kawa. Wszędzie dostępne są napoje gazowane (brus) i woda mineralna (mineralvann). Lepiej kupować je w supermarketach niż w budkach, na stacjach benzynowych czy sklepach spożywczych, gdzie kosztują dwa razy drożej.
Napoje alkoholowe
Oficjalny stosunek Norwegii do alkoholu graniczy z paranoją. Sprzedaż alkoholu jest ściśle kontrolowana, w kilku miastach wprowadzono całkowitą prohibicję. W pewnych okolicach, na przykład w niektórych częściach Telemarku, picie piwa w miejscach publicznych karze się grzywną w wysokości 2000 nkr i/lub więzieniem! Granica wiekowa dla picia piwa (ol) i wina (vin) wynosi 18 lat, a dla napojów spirytusowych – 20 lat.
Piwo można kupić w supermarketach (bardzo drogie), natomiast wina i napoje spirytusowe – wyłącznie w państwowych sklepach monopolowych o nazwie Vinmonopolet (pieszczotliwie: pole), otwartych pn. – pt. do 16.00, 17.00 lub 18.00, sb. 9.00 – 14.00. Niestety, Vinmonopolet znajdują się tylko w największych miastach, a miejscowości, które chcą posiadać taki sklep, muszą występować o pozwolenie do rządu i przed przyznaniem licencji przechodzić różnego rodzaju kontrole. Generalnie obecność innego sklepu monopolowego w odległości dwóch godzin jazdy oznacza automatyczne skreślenie aplikanta. Na szczęście większość tych miast ma pozwolenie na prowadzenie olutsalg, czyli punktów sprzedaży piwa, w których można kupować złocisty trunek kartonami za najniższe w kraju ceny.
W lądowej części kraju najlepszym winem jest hiszpańskie Amigo, butelka (750 ml) kosztuje 59 nkr. Na Svalbardzie alkohol stoi na półkach w sklepach wolnocłowych, ale mieszkańcy i turyści aby móc go kupić, muszą mieć ważny bilet lotniczy.
Pomimo wysokiej ceny piwo ma mnóstwo wiernych wielbicieli. Bary sprzedają go w szklanicach o pojemności 0,5 1. Typowe piwo norweskie, pils lager o zawartości alkoholu ok. 4%, warzy się zgodnie z niemiecką recepturą z XVI w., gwarantującą przejrzystość napoju. Najpopularniejsze odmiany na południu to lagery Ringsnes, a na północy Mack. Trzeba pamiętać, że gdy grupa przyjaciół wyrusza do baru, każdy płaci za siebie, a nie za kolejkę.
Do kultury norweskiej należy też narodowy napój spirytusowy aquavit (lub akevitt), silny alkohol wyrabiany z ziemniaków i kminku, który zaczęto wytwarzać w początkowym okresie rozkwitu handlu norweskiego na dalekich morzach. Nazwa pochodzi od łacińskiego aąua vita, „woda życia”. Najważniejszym składnikiem powinien być kminek, ale różne współczesne gorzelnie modyfikują nieco smak napoju, dodając pomarańczę, kolendrę, anyż, koper, cukier i sól. Trunek dojrzewa przez 3 – 5 lat w dębowych beczkach o pojemności 500 l, uprzednio używanych do przechowywania sherry.
Najwyżej cenioną odmianą tego napoju jest Linje Aquavit; nazwa linje odnosiła się do towarów, które przekroczyły równik. Dawno temu statki wiozące dębowe beczki aquavity na sprzedaż do innych krajów czasem wracały z kilkoma baryłkami do Norwegii i oferowały je do sprzedaży. Kiedy odkryto, że smak napoju poprawia się wraz z wiekiem i po odbyciu podróży, powracający w beczkach trunek stał się drogocennym towarem. Obecnie na butelkach Linje Aquavit umieszcza się nazwę statku, zaznacza jego trasę oraz czas, jaki beczki spędziły na morzu.
Jeśli weźmie się pod uwagę ceny piwa, wina i napojów spirytusowych, nie zdziwi fakt, że Norwegowie nielegalnie pędzą bimber i robią wino. Człowiek poczęstowany napitkiem domowej produkcji powinien mieć się na baczności, ponieważ działanie norweskiej „księżycówki” może okazać się absolutnie nieprzewidywalne.